
Popularność kryptowalut sprawiła, że wzrosła również ilość „górników”. Ci na początku zaczęli masowo kupować karty graficzne, przez co rynek naprawdę oszalał. Ceny tego podzespołu komputerowego wzrosły o kilkadziesiąt, a nawet kilkaset procent, co stało się sporym problemem dla przeciętnych użytkowników. Ta sama przyszłość może teraz czekać dyski SSD oraz HDD, a to wszystko za sprawą popularnej w Chinach kryptowaluty Chia.
Jak to było z kartami i dlaczego historia może się powtórzyć?
Karty graficzne zapewniały spore zyski na wydobyciu kryptowalut, dlatego też dużo osób się nimi zainteresowało. Im karta była wydajniejsza, tym zapewniała większe zarobki i szybciej zwracał się jej zakup. Warto mieć na uwadze, że „koparki” kryptowalut nie wykorzystują jednej lub dwóch kart, gdyż byłoby to mało opłacalne. W takich urządzeniach montuje się kilkanaście bądź nawet kilkadziesiąt urządzeń. Na świecie istnieje również wiele ogromnych hal, które służą za potężne maszyny do wydobywania wirtualnych monet, a w ich wnętrzu znaleźć można często ponad tysiąc kart graficznych.
Przez takie działania ceny podzespołu podskoczyły nawet o kilkaset procent, a swojego niezadowolenia nie ukrywali gracze oraz zwykli użytkownicy. Oznaczało to dla nich znacznie wyższe ceny komputerów, których nie zamierzali oni wykorzystywać do „wykopywania” kryptowalut. Po dłuższym czasie zaczął pojawiać się problem z dostępnością kart na magazynach, gdyż „górnicy” stworzyli specjalne boty do wykupowania całego asortymentu, gdy tylko ten trafi na internetowe półki sklepowe. Problem próbowało rozwiązać wiele najpopularniejszych sieciówek oraz sami producenci kart graficznych. Niestety nie został on rozwiązany do dziś, choć widać już pierwsze światełko w tunelu.
Chia zyskuje ogromną popularność
Koparki oparte na kartach graficznych są coraz mniej efektywne, dlatego też górnicy zaczęli szukać innych kryptowalut. Z otwartymi ramionami przyszło do nich Chia, które do wydobycia nie potrzebuje mocy obliczeniowej, a miejsca na dysku. Bardzo dużo miejsca na dysku. Stąd też szczególnie dyski SSD zaczęły schodzić jak ciepłe bułeczki i nie zapowiada się, by ten trend miał się odwrócić.
Okazuje się jednak, że Chia jest prawdziwym mordercą nośników. Dlaczego? Otóż każdy dysk ma współczynnik TBW, od którego zależy ile łącznie danych można na nim zapisać. Po osiągnięciu tej kwoty urządzenie nadaje się już jedynie do wyrzucenia. Dysk o pojemności 1 TB ma TBW na poziomie 600 TB. Przy standardowym użytkowaniu wystarczy to na kilkadziesiąt lat. Chia jednak zapisuje i usuwanie tak wiele danych, w tak krótkim czasie, że dyski SSD o pojemności 512 GB padają po około… 40 dniach! Sytuacja ta sprawia, że górnicy stale muszą zaopatrywać się w nowe dyski, a producenci i sklepy podnoszą ceny, gdyż zaczyna brakować ich na magazynach, a popyt przewyższa podaż.
Prognozy na przyszłość
Firma Phison informuje, że wzrost cen dysków SSD nastąpi dużo szybciej niż się tego spodziewano. Nie będzie to jednak taka prędkość, jak wzrost cen najpojemniejszych dysków HDD na rynku. W przypadku niektórych modeli kwota może wzrosnąć nawet trzykrotnie!
Z szybką kontrofensywą postanowiło wyjść TeamGroup, które wprowadziło na rynek specjalne dyski stworzone pod potrzeby wydobywania Chia. Cechują się one TBW (Terabytes to Writen) na poziomie 12000 TB. Zaczęły one pojawiać się jednak dopiero na początku miesiąca, dlatego też ciężko powiedzieć jak znacząco wpłynęły na cały rynek. Niewątpliwie poprawią one sytuację dla zwykłych użytkowników, lecz nie zatrzymają ogromnego boomu na dyski SSD i HDD. Urządzenia od TeamGroup nie są wszakże w stanie pojawić się w zadowalającej górników liczbie na półkach sklepowych. Stąd też jeśli mamy na oku rozbudowę, bądź ulepszenie naszego komputera stacjonarnego o dodatkowy dysk, to powinniśmy szybko decydować się na zakup, gdyż już wkrótce za tego typu podzespoły prawdopodobnie będziemy zmuszeni zapłacić znacznie więcej.